+2
singielka_1976 27 października 2016 13:58
Zerkam w kalendarz i widzę, że spełniłam swoją obietnicę, obietnicę NIE pisania relacji z jednodniówki w Londynie przez pół roku :) jaką złożyłam tu: seniorzy-w-londynie-fotorelacja-z-jednodniowki,1511,91438


No, to teraz już mogę napisać tak, tak, kolejna jednodniówka w Londynie, trzecia w tym roku, nuuuda do sześcianu :D .

Ale skoro obiecałam, to słowa dotrzymuję a wszystko zaczęło się 17 stycznia tego roku na pokładzie samolotu z Sydney do Hongkongu trochę na otarcie łez po cudownych wakacjach życia powiedziałam do Gosi i Natalii, że zabieram Je do Londka na 1 dzień. Chyba je trochę zaskoczyłam, bo zapadła cisza.....myślę sobie: UK to oczywiście nie Australia ale może im się spodoba? :oops:
Ucieszyły się, bardzo nawet, początkowo po prostu nie dowierzały ;).


Znając politykę Wizza oraz na bazie obserwacji najlepiej kupować bilety na ok.3 mies. przed wylotem, choć czasem jest to nieco dłużej do wylotu. I tak polowałam i sprawdzałam co rusz jak kształtują się ceny.
Najlepszym dniem tygodnia na taki wypad jest dla nas sobota.
W tygodniu wiadomo-my musimy wziąć urlop a Natalia zarwie szkołę, poza tym sobota jest dobra, bo siłą rozpędu po całym tygodniu jest nieco mniejszy ból wstawania w środku nocy a co najważniejsze jest cała niedzielę na regenerację. Ja niestety mam taki kapryśny organizm, że jedna zarwana noc oznacza, że kolejne 3 dni chodzę do tyłu, no cóż starość - nie radość :lol: .
Dlatego cena była drugorzędnym czynnikiem, grunt, żeby lot był w sobotę.
I tak oto pewnego czerwcowego dnia wchodzę na stronę Wizza i voila: cena do przyjęcia, telefon do Gosi czy nie mają jakiś planów z Natalią i bilety na październikową sobotę są na mailu.
Od razu kupuję bilety na easybusa, cena może nie najniższa ale też do przyjęcia.
No to teraz można zacząć planować tę sobotę ;).
Jaką trasę ułożyć, żeby im jak najwięcej pokazać na piechotę? Bo jeszcze nie dojrzałam do zrobienia doktoratu z metra-no jakoś nie mogę :roll: , trudno.Chodzić lubimy, nie mamy z tym problemu, więc laski przecioram po Londynie :D.

Na naszym nieocenionym forum natrafiam na wątek @maczala1 o Skygarden w sumie atrakcja za darmo, widoki chyba nie gorsze niż z London Eye, co prawda dość kawałek od pierwotnej trasy naszego spaceru ale w sumie można tu skorzystać z czarnej londyńskiej taksówki, którą zawsze chciałam się przejechać. Niestety ze względu na moje greckie wakacje przegapiłam moment rezerwacji w SKygarden :oops: - trudno, to będzie atrakcja na kolejny raz, bo przecież chyba będę tam latać przynajmniej do Brexitu :D.
Koniec końców ustaliłam plan naszej wizyty, co nie do końca jest proste jak się ma zamiar omijać komunikację miejską, której póki co nie ogarniam [na sali wśród czytających teraz rozbrzmiewa gromki śmiech :mrgreen: ].


W sobotni poranek bladym świtem po kolei zgarniam moją ekipę i jedziemy do Pyrzowic, o dziwo cała trasa bez śladu mgły -to chyba nagroda, że poprzednie dojazdy były w zgoła odmiennych okolicznościach przyrody.Ba, nawet wyjątkowo miejsce znalazłam pod samym terminalem, niebywałe ;).
Ekspresowa kontrola bezpieczeństwa za wyjątkiem Natalii, która wylosowała macanie :D i udajemy się do nowej wyremontowanej hali odlotów terminalu A.

Lot przebiega bezstresowo, wszystkie ucinamy sobie drzemkę wszak czeka nas dość wyczerpujący dzień a pobudka o g.3 w tym nie pomaga.
Za każdym razem gdy muszę wstać o tak nieludzkiej porze obiecuję sobie, że to już ostatni taki wyjazd, że nigdy więcej porannych lotów....taaaa... :twisted:

Samolot jak zwykle chwilę przed czasem i już podchodzimy do kontroli paszportowej -zgodnie z prikazem mamy paszporty-oszczędność stania w kolejce bezcenna.
Nasz autokar odjeżdża z zatoki K i znowu można na chwilę zawitać do Morfeusza. Po równej godzinie czyli krótko po g.9 jesteśmy w centrum, wysiadamy jak zawsze na Marble Arch.
Pamiątkowe zdjęcie pod Łukiem, śniadanie w Hyde Parku na ławce i zaczynamy nasz spacerek.Idziemy Oxford Street a potem Regent Street

PA153287.jpg



PA153293.jpg



PA153296.jpg



PA153300.jpg



PA153303.jpg



PA153317.jpg



PA153318.jpg



PA153325.jpg



PA153329.jpg




w kierunku Chinatown i Piccadilly, po drodze co rusz urządzając krótsze lub dłuższe sesje foto no i oczywiście drobne zakupy pamiątek.

PA153342.jpg



PA153349.jpg



PA153354.jpg



PA153355.jpg



PA153362.jpg



PA153352.jpg



Spotykamy Pana Szkota ;)

PA153359.jpg




Kolejnym punktem ma być Borough Market i to jest ten moment kiedy spełnia się moje małe marzenie: łapiemy czarną londyńską taksówkę aby się tam dostać :).

DSC_1115.jpg



PA153387.jpg


Taka przyjemność na tym odcinku kosztuje nas równe 16GBP -czyli do przeżycia.
Po drodze coś kręcili:

PA153382.jpg



Borough Market bardzo nam się podobał, wybór towarów bardzo duży: od pieczywa, przez sery, wędliny, miody, słodycze po świeżo parzoną kawę czy soki ze świeżo wyciskanych owoców. Jedyny mankament to bardzo duży tłok no ale w takich miejscach nie może być inaczej :roll: .


PA153399.jpg



PA153395.jpg



PA153409.jpg



PA153410.jpg



PA153413.jpg




Zaraz obok mieści się katedra Southwark do której wchodzimy, wstęp jest za darmo a jak ktoś chce robić zdjęcia to płaci 1GBP i dostaje folder katedry. Dzienne utrzymanie tej świątyni kosztuje bagatela 5.000 GBP :shock: .

PA153416.jpg



PA153417.jpg



PA153428.jpg



Przy katedrze miłe spotkanie z ptaszkiem [może @‌Gollum‌ podpowie cóż to za fruwacz? ;) ] i wiewiórem :D

PA153468.jpg



PA153478.jpg



PA153491.jpg




Następnie Gosia zaprasza nas na obiad, za poleceniem @Kara decydujemy się na klasykę gatunku: fish & chips w fish kitchen!

PA153498.jpg


Porcje są naprawdę duże i właściwie tak na dobrą sprawę mogłyśmy wziąć 2 na 4 i też byśmy się najadły. Rybka smaczna, choć mój dorsz był ciut za suchy.

PA153502.jpg




Po uzupełnieniu zapasów energetycznych ochoczo ruszamy dalej czyli wzdłuż Tamizy w kierunku London Eye, jako, że trudno mi było przewidzieć ile czasu nam to zabierze to zagęszczamy ruchy jednak po drodze robimy przystanki na foto.

PA153507.jpg



PA153532.jpg



PA153530.jpg



PA153518.jpg



Docieramy do London Eye i reszty atrakcji Big Bena, Parlamentu.


PA153535.jpg



PA153538.jpg



PA153553.jpg




Potem idziemy w kierunku Buckingham Palace, jeśli ktoś akurat w tę sobotę liczył na zmianę warty to miał niespodziankę: zmiany warty nie było ale za to przed pałacem stały różne bolidy: do wyboru do koloru.Koło nich kręcili się no właśnie nie wiemy: goście? Właściciele? W każdym razie dla nas to i tak była spora atrakcja :).


PA153564.jpg



PA153578.jpg



PA153579.jpg



PA153584.jpg



PA153586.jpg



PA153590.jpg



PA153595.jpg



Przy okazji tego miejsca mam pytanie do forumowej specjalistki od Londynu- @ Kara: dlaczego teraz pod Pałacem jest droga przejazdowa i zainstalowana sygnalizacja świetlna, bo wydaje mi się, że wcześniej tego nie było ale może poprzednim razem miałam jakieś zaćmienia czy też omamy wzrokowe i mi to umknęło?

Po wizycie u Eli idziemy do Katedry Westminsterskiej, akurat trafiamy na ślub, co ciekawe ceremonia miała miejsce w jednej z kaplic więc do katedry można było wejść.


PA153604.jpg



PA153605.jpg



PA153620.jpg




Dodaj Komentarz

Komentarze (12)

mik111 27 października 2016 14:52 Odpowiedz
Dzięki za relację, osobiście mam duży sentyment do jednodniówek w Londynie. Byłem chyba 4 razy i za każdym razem było to niezapomniane przeżycie, zwłaszcza ... powroty na lotnisko (żart).
86184 27 października 2016 15:25 Odpowiedz
@‌singielka_1976‌ najstarszą góralką nie jestem, ale w mojej pamięci przejazd/ ruch uliczny był tam "zawsze" (nawet w kronikach BBC), tylko czasem wypada jakieś święto, czasem roboty drogowe, itp. itd. Światła - na pewno od ponad dekady. ;-)PS Rybki zazdraszczam. Reklamacji nie przyjmuję. :P
raphael 27 października 2016 21:43 Odpowiedz
A wejście do Katedry Westminsterskiej jest płatne czy nie? Na ich oficjalnej stronie nie znalazłem żadnej wzmianki o opłatach, ale ktoś-gdzieś-kiedyś-coś, że ponoć 5 GBP.
gosiagosia 27 października 2016 21:49 Odpowiedz
Kara napisał: Rybki zazdraszczam. A ja targu... Nawet tłok jest tam dla mnie zaletą a nie mankamentem :) Jedyne miejsce gdzie go toleruję.
szfarcjeger 27 października 2016 23:01 Odpowiedz
Lecieliśmy tym samym samolotem :mrgreen:
singielka-1976 28 października 2016 07:44 Odpowiedz
Raphael napisał:A wejście do Katedry Westminsterskiej jest płatne czy nie? Na ich oficjalnej stronie nie znalazłem żadnej wzmianki o opłatach, ale ktoś-gdzieś-kiedyś-coś, że ponoć 5 GBP.Myśmy nic nie płaciły, nie widziałam nikogo kto by pobierał jakieś opłaty ;).
ewaolivka 28 października 2016 08:02 Odpowiedz
Fajnie, wesoło piszesz :) Sprawiłaś, że znów myślę o Londynie, może nie na 1 dzień (też to było, ale jednak nie dla mnie ;) ). Dziękuję :)
powsinoga98 29 października 2016 10:03 Odpowiedz
Londyn marzy mi się od chyba 8 roku życia :D a jako, ze marzenia się spełnia to po pierwszych jakichkolwiek wypłatach zaplanuje sobie upragnioną, porządną wycieczkę! Świetna relacja, uśmiałem się! :) Pozdrawiam!
powsinoga98 29 października 2016 10:03 Odpowiedz
Londyn marzy mi się od chyba 8 roku życia :D a jako, ze marzenia się spełnia to po pierwszych jakichkolwiek wypłatach zaplanuje sobie upragnioną, porządną wycieczkę! Świetna relacja, uśmiałem się! :) Pozdrawiam!
jarekgdynia 30 października 2016 07:45 Odpowiedz
Widzę, że ktoś tu jest uzależniony od Londynu. ;) Ja na Wyspach nie byłem od 2008r i w weeeknd kupiłem bilety. Chętnie zobacze co tam się pozmieniało przez ten czas. Co prawda nie Londyn, a Liverpool, ale licze na dobry weekendowy wyjazd za kilka miesięcy. :D
michzak 30 października 2016 08:40 Odpowiedz
Kiedyś patrzyłem na sprawę opłat do Katedry, generalnie jest płatne, no chyba że jest jakieś nabożeństwo, to wtedy nie (bo głupio chyba tak brać kasę, żeby można było wejść się modlić :P )
singielka-1976 30 października 2016 13:41 Odpowiedz
JarekGdynia napisał:Widzę, że ktoś tu jest uzależniony od Londynu. ;) Ja na Wyspach nie byłem od 2008r i w weeeknd kupiłem bilety. Chętnie zobacze co tam się pozmieniało przez ten czas. Co prawda nie Londyn, a Liverpool, ale licze na dobry weekendowy wyjazd za kilka miesięcy. :DA ja właśnie kliknęłam bilety na luty, do....Londynu :lol: Tym razem lecę sama.